Z wędką w ręce

Z wędką w ręce

wtorek, 28 kwietnia 2015

Avon-przegląd nowej miejscówki

 Poznawanie rzeki Avon :) Wybrałem się nad rzekę, aby zobaczyć jak wygląda na żywo i czy są jakieś ciekawe miejscówki nad wodą. Poznawszy krótki odcinek rzeki bardzo mi się spodobał i teraz tylko zostało porozmawianie z miejscowymi wędkarzami i poznanie szczegółowych przepisów jak również wykupienie pozwolenia. Za niedługo postaram się zamieścić zdjęcia z pierwszej wyprawy z wędką nad Avon :)












wtorek, 21 kwietnia 2015

Wieprzówka wiosną

Wybrałem się nad brzegi Wieprzówki w okolicy Wieprza i Gierałtowic. Wybrałem miejsca, które odwiedzałem w zeszłym sezonie i łowiłem w tamtych miejscach klenie. Niestety ta wyprawa nie przyniosła żadnych brań pomimo zakładania przeróżnych przynęt, na które ryby ewentualnie mogły by się skusić. Ryby, które zaobserwowałem z brzegu pływały leniwie i ani myślały o moich przynętach. Brak ryb na haczyku zastąpiły mi widoki nad rzeką, ryby może dopiszą kolejnym razem.









wtorek, 14 kwietnia 2015

Skawa w zastępstwie Soły

Wraz z Piotrem, którego poznałem poprzez mojego bloga wybraliśmy się rano nad Sołę z zamiarem wędkowania. Z ogromnym zapałem wybraliśmy się nad jej brzegi w okolicach Kęt, ku naszemu zdziwieniu stan wody był bardzo wysoki co niestety uniemożliwiało wędkowanie.


Trzeba było szybciutko wymyślić, gdzie możemy się udać w zastępstwie. Po chwili zastanowienia naszym celem stała się Skawa powyżej jazu w grodzisku i taki właśnie cel obraliśmy.







Pogoda zapowiadała się ładnie i przez większość naszego wędkowania taka była z przelotnym lecz krótkotrwałym i intensywnym deszczem. Po przyjeździe jeszcze krótki rekonesans i zaczęliśmy wędkowanie. Używaliśmy przeróżnych przynęt począwszy od woblerków przez gumki na małych obrotówkach kończąc, które zresztą okazały się najbardziej trafne :) Łowiąc na głębszej wodzie niestety nie było żadnych efektów w postaci ryb może ze względu na jeszcze zimną wodę, która wpływała na żerowanie. Efekty w postaci brania kleni przyniosła płytsza woda na rozlewisku, nieopodal wylotu wody ze stawów w Graboszycach. W owym miejscu złowiliśmy kilka kleni co prawda małych, ale za to było ich kilka. Z brzegu zaobserwowaliśmy też duże osobniki, które pływały nieopodal lecz niestety nie były zainteresowane naszymi przynętami. 










Poprzez załamanie pogody zostaliśmy zmuszeni do zaprzestania wędkowania, ale udało się nam zaobserwować jeszcze bobra, którego obecność była bardzo mocno zaznaczona w koło poprzez ścięte drzewa.




       Naszą wyprawę zakończyliśmy odwiedzając w drodze powrotnej na Wieprzówkę w Gierałtowicach. Pomimo zaobserwowanych ryb z kładki i kilku puknięć w przynęty nie udało nie nic w tym miejscu złowić. Trzeba będzie jeszcze poczekać, aż woda się troszkę nagrzeje. 
       



W dobrych nastrojach zakończyliśmy wędkowanie i wróciliśmy do domu :)




wtorek, 7 kwietnia 2015

Nasze miejscówki - czy warto się nimi dzielić ?

     Ostatnio miałem okazję przeprowadzić burzliwą debatę z zaprzyjaźnionymi wędkarzami  na temat czy warto dzielić się swoimi " miejscówkami" wędkarskimi i informacjami na ich temat. Każdy przedstawił swoje "za" i "przeciw" na ten temat jak i każdy użył sensownych argumentów.
     Muszkarze jeżdżący na odcinki specjalne, gdzie obowiązuję całkowity zakaz zabierania ryb przytoczyli ciekawy temat o kulturze takich wędkarzy. Mianowicie wędkarze wędkujący na odcinkach specjalnych, gdzie zabronione jest zabieranie złowionych przez nas ryb są do siebie nastawieni przyjacielsko dzielą się informacjami o złowionych rybach, używanych przynętach jak i nie rzadko je pokazują i wymieniają się nimi między sobą. A z kolei na odcinkach, gdzie można zabierać ryby każdy patrzy na siebie z pod byka i patrzy, a żeby ktoś inny nie złapał czasem więcej ryb niż ja. I niestety przynajmniej z moich doświadczeń wynika iż nieśmiertelnym hasłem takich "niby wędkarzy", którzy nie potrafią odpowiedzieć dzień dobry jest " same małe biorą, nie ma sensu siedzieć lub nawet nie ruszyło" , a pełna siatka leży w wodzie :)
    Niestety, ale jeden z podejmujących temat przytoczył, iż jeżdżąc na pewny odcinek rzeki, na którym łowił piękne pstrągi, które później wypuszczał z powrotem do rzeki podzielił się owym miejscem ze znajomym wędkarzem, który jeździł w to miejsce ze swoimi znajomymi jakiś czas.
Kiedy ów kolega wybrał się tam znów i ku swemu zdziwieniu nie złapał nic przyzwoitego, a widząc się ze swoim kolegą, któremu o nim powiedział stwierdził, że tam nie ma ryb ( no nic dziwnego, gdy za każdym razem brało się limit, jeździło często i to nie samemu, więc ryby też w końcu zostały  odłowione). Oczywiści też zgodziliśmy się z tym, że nie ma nic złego z zabraniem ryby, gdy na taką mamy ochotę oczywiście kiedy możemy ją zabrać i nie jest to nagminne powiązane ze szkodą na daną populację.
      Ja też niejednokrotnie pytany o swoje miejsca utrzymuję powściągliwość z obawy o najazd pseudo-wędkarzy mających tylko na uwadze złowienie jak największej ilości ryb. Bardzo często też spotkałem się z sytuacjami, gdzie złowiłem rybę niewymiarową, którą wypuszczałem słyszałem tylko "weź Pan ją każdy tak robi". Niestety takich ludzi, którzy tak myślą jest w dzisiejszych czasach jeszcze olbrzymie grono między innymi przez kary, które są nie adekwatne do takiego postępowania, którego nie da się określić inaczej jak tylko kłusownictwo.
     Dochodząc do końca naszych refleksji na temat tego zjawiska doszliśmy do wniosku, że można się dzielić informacjami jak i uświadamiać ludzi bardzo intensywnie, że wędkarstwo to hobby- (uzależnienie), a nie sposób na łatwy zarobek przez sprzedaż złowionych ryb (co jest również częstym zjawiskiem niestety) jak i wypełnianie lodówki po brzegi.





środa, 1 kwietnia 2015

Wieprzówka jakiej nie znamy :)

Mało kto wie jak piękną rzeką jest Wieprzówka nie tylko pod względem wędkarskim jak i w dużej mierze turystycznym. Jak również niewiele ludzi wie ,iż owa rzeczka została Rzeką Roku 2013 w konkursie organizowanym przez Klub Gaja i ambasadorem w postaci Beaty Pawlikowskiej.